GymBeam
jaga slask marczuk

Kłopoty Śląska, Jagiellonia nowym liderem

Fot. eastnews
2024-03-09

Zawodnicy Jagiellonii potrzebowali zaledwie 30 minut, by rozłożyć na łopatki Śląsk Wrocław. Dzięki zwycięstwu w meczu na szczycie podopieczni Adriana Siemieńca objęli fotel lidera.

Piątkowe starcie Jagiellonii i Śląska, czyli pojedynek dwóch najlepszych drużyn obecnego sezonu, zapowiadało się na fantastyczne widowisko. Faktycznie, można je za takie uznać, ponieważ już pierwsze 30. minut wbiło w fotel oglądających kibiców, zarówno na stadionie, jak i przed telewizorami.

Już w 5. minucie gospodarze zadali pierwszy cios. Dośrodkowanie Bartłomieja Wdowika zostało nieskutecznie przecięte przez obrońcę Śląska, a do spadającej piłki jako pierwszy doskoczył Dominik Marczuk i ekwilibrystycznym strzałem z powietrza otworzył wynik spotkania.

W 17. minucie było już 2:0. Po raz kolejny Jagiellonia przeprowadziła skuteczną akcję skrzydłem. W pole karne dogrywał Nene, do strzału złożył się Jesus Imaz, a do obronionego przez Rafała Leszczyńskiego uderzenia najszybciej z dobitką podbiegł Michal Sacek zdobywając swoją pierwszą bramkę dla Dumy Podlasia.

3:0 mogło i powinno być kilka minut później, kiedy to doskonałą szansę zaprzepaścił Kristoffer Hansen. Skrzydłowy Jagi zrehabilitował się jednak w 31. minucie, kiedy to w polu karnym idealnie wyłożył piłkę do Marczuka, a ten swoim drugim trafieniem położył na łopatki ekipę z Wrocławia.

Choć Śląsk miał swoje szanse, to w ich ofensywnych akcjach zdecydowanie brakowało skuteczności. Swoją pierwszą i jak się później okazało ostatnią bramkę zdobyli w 53. minucie gry. Po idealnej wrzutce Martina Konczkowskiego w pole karne idealnie do strzału głową złożył się Piotr Samiec-Talar.

Szansę na błyskawiczną odpowiedź i zamknięcie spotkania miał chwilę później Hansen, jednak skuteczność Norwega po raz kolejny zawiodła. Ostatecznie Jaga dowiozła jednak zwycięstwo nad Śląskiem, dzięki czemu objęła fotel lidera Ekstraklasy. Śląsk natomiast przegrał 3 z 5 tegorocznych meczów, przez co zdecydowani liderzy pierwszej części sezonu mogą martwić się o swoje miejsce w tabeli. 

Fot.:MICHAL KLAG/REPORTER 

Zobacz także